Wypuszczanie królika na śnieg? - niegroźna zabawa, czy karygodny błąd?

2024-02-19 11:33:00
Wypuszczanie królika na śnieg? - niegroźna zabawa, czy karygodny błąd?

Króliki są w ostatnim czasie bardzo popularnymi zwierzętami domowymi. Ze względu na ich niewielki rozmiary i towarzyską osobowość, właściciele rozważają wiele opcji i środowisk, gdzie można by było je ze sobą zabrać. Na ten moment wiele sklepów czy kawiarni, ma już status przyjaznych psom. Podobną popularność zyskują uprzęże dla kotów, choć do niedawna ciężko było sobie wyobrazić spacer z kotem na smyczy. Jednakowe trendy obserwujemy przy każdym pupilu, a zwłaszcza tym, rzadziej spotykanym. Szczur jadący na ramieniu właściciela, podczas podróży autobusem i królik bawiący się w piaskownicy razem z dzieckiem. Czy jednak jest pewna granica, którą powinniśmy wyznaczyć w tych trendach? Czym kierować się dokładnie, gdy "zdrowy rozsądek" to jednak za mało? W tym artykule omówimy dokładnie wypuszczanie królików na śnieg. Weźmiemy pod uwagę anatomię i behawior tych zwierząt oraz czynniki środowiskowe, które mogą mieć wpływ na podejmowane przez nas decyzję.

Z czym wiąże się udomowienie królików?

Udomowienie jest procesem, który znacząco wpływa na cały organizm zwierzęcia. Zmianom podlegają nie tylko wygląd, ale również procesy rozwojowe, psychologiczne i emocjonalne. Zwierzę zmienia się i dopasowuje do warunków środowiska. Pewne cechy, które konieczne były w naturalnym środowisku zanikają, co oznacza, że nasz domowy króliczek, funkcjonuje inaczej niż królik europejski, hasający po łące.

Ponadto, selekcja sztuczna prowadzona przez człowieka tylko potęguje wszystkie te zmiany. Człowiek dobiera osobniki do rozrodu, tak aby uzyskać w miocie młode, o pożądanych cechach. Tymi cechami są nie tylko kolor sierści, ale również podatność na choroby. W laboratoriach do badań używane są specjalne odmiany, które na przykład mają tendencję do rozwoju konkretnych nowotworów, tak aby można było zbadać ich leczenie.

Wszystkie te informacje, podaję tutaj, aby wyjaśnić właścicielom, że naśladowanie zachowań, które wykazują zwierzęta w środowisku naturalnym, może przynieść dużo szkody naszemu pupilowi. Wszyscy znamy ujęcia filmów przyrodniczych, w których bielutki zając pomyka po śniegu zostawiając za sobą urocze ślady stópek. Nie oznacza to jednak, że nasz domowy króliczek, będzie równie zadowolony, jeśli wyniesiemy go na zimowy spacer. W dalszych punktach powiemy sobie czemu taka aktywność może zaszkodzić zwierzęciu. 

Predyspozycje behawioralne

Jedna z najważniejszych kwestii, która jest często pomijana, to fakt, że króliki są w naturze ofiarami. Jest to na tyle istotna część ich psychiki, że mimo lat hodowli, nie udało się jej wyplenić. Strach odgrywa ogromną rolę w organizmach ludzi i zwierząt, pomaga im bowiem przetrwać. Jedną z sytuacji, gdy strach przejmuje ster, jest nowe otoczenie. Takim otoczeniem może być nawet zmiana pokoju, w którym mieszka królik. O ileż bardziej wobec tego trawnik pod naszym blokiem? Ilość zapachów, dźwięków oraz nowych widoków, przyprawia o palpitacje nawet najdzielniejszego królika. W takim środowisku znajdują się też zwierzęta, które nazywamy drapieżnikami - psy, koty oraz dzikie zwierzęta jak lisy czy kuny. Nawet jeśli nie ma ich w zasięgu wzroku, a ich zapach przykryła gęsta pierzyna śniegu, królik i tak wyczuje, że jest to ich teren. Ciężko się zrelaksować, gdy musimy rozglądać się za potencjalnym mordercą, prawda?

Jeśli mamy swój domek jednorodzinny i działkę przed nim, pamiętajmy że wiele kotów jest wychodzących i spacerują one również po takim ogródku. Całe to natężenie bodźców sprawia, że królik czuje się zagrożony, w każdej kolejnej, mijającej minucie zabawy na śniegu. 

Predyspozycje fizjologiczne

Czemu dzikie króliki potrafią przetrwać zimę? Należą one do zwierząt, które nie wchodzą w stan hibernacji, czyli pozostają aktywne w okresie zimowym. Jak im się to udaje i czemu nie zadziała to na naszego uszaka?

Odpowiedź jest bardzo prosta - chodzi o okres przejściowy. Jest to etap, w którym organizm dzikiego królika, powolutku, na przestrzeni kilku miesięcy, adaptuje się do spadającej temperatury. Wiąże się to z wymianą futra, jego zagęszczeniem i poprawą struktury, tak aby idealnie izolowało ono od zimna. Nie tylko futro jednak musi przejść przemianę, podobnie jest z krążeniem, krwi, a zwłaszcza w miejscach, które są kluczowe dla procesu termoregulacji, jak uszy i łapy zwierzęcia. Wspomnieliśmy, że proces ten trwa kilka miesięcy… jak w takim razie poczuje się królik, który spędza cały rok w domu, w jednolitej temperaturze? Jego fizjologia nie ma szans dostosować się do zmian. Zabieramy go z ciepłego wnętrza, na zimny dwór. Organizm pupila przeżywa wtedy szok. Naczynia krwionośne nagle się kurczą, aby ograniczyć utraty ciepła. Zwierzę musi reagować szybko, jeśli chce przeżyć.

Tak, dla nas to jest igraszka, bo siedzimy obok w kombinezonie, czapce, szaliku i rękawiczkach, ale królik w tym momencie walczy o przetrwanie.

"Ale przecież on nie wygląda jakby mu było źle"

Przypomnijmy sobie z lekcji biologii, jakie trzy odpowiedzi fizjologiczne wyzwala stres. Sa to 3 F - Fight, Flight or Freeze. Czyli po polsku walcz, uciekaj lub zastygnij w miejscu. Ponieważ niewiele osób dobrze zna króliczą mowę ciała, łatwo jest pomylić zastyganie w miejscu, z tym, że zwierzę jest spokojne i nic mu nie przeszkadza.

Najgorzej jednak, jeśli zwierzę wybierze opcję ucieczki. Pamiętamy, że są to bardzo szybkie zwierzęta, które potrafią skakać wysoko i z łatwością wydostają się z różnych uprzęży i szelek, które miałyby stanowić zabezpieczenie. Jeśli pupil nam ucieknie, jest nikła szansa na odnalezienie go. Nie jest popularne czipowanie tych zwierząt, więc jeśli zdarzy się wypadek i królik wpadnie pod koła przejeżdżającego auta, nikt nawet nie będzie wiedział, że właściciel czeka na informację. Nawet wypuszczanie królika na wybieg zewnętrzny latem, wymaga specjalnego przygotowania środowiska i nie jest łatwym procesem, możecie przeczytać o nim w artykule, który ukazał się na naszym blogu - Jak zorganizować wybieg zewnętrzny dla zwierzaka?

Odmrożenie

Wspomnijmy sobie jeszcze o jednym z największych zagrożeń przebywania na śniegu. Jest to oczywiście odmrożenie, czyli uszkodzenie tkanek, poprzez działanie ujemnej temperatury. Pamiętamy, że możemy mieć do czynienia z czterema stopniami odmrożeń:

 I stopnia - zaburzenie krążenia w najmniejszych naczynkach krwionośnych. Oznacza to, że nie wszystkie komórki otrzymają substancje odżywcze i tlen. U królika najbardziej narażone są uszy oraz podeszwy stóp. Możemy zaobserwować sinawe zabarwienie obrzękniętej skóry, a zwierzę odczuwa swędzenie, ból i częściową utratę czucia. U ludzi jest to jednak dużo łatwiejsze do wychwycenia, ponieważ nie mamy gęstego futra, zakrywającego każdą powierzchnię. Wobec tego, u uszatka bardzo łatwo jest przeoczyć ten symptom.

II stopnia - tutaj na skórze pojawiają się pęcherze surowicze. Co jednak jest najbardziej istotne, to fakt, że nie pojawiają się one od razu (!) ale z pewnym opóźnieniem. Czyli obserwując królika na dworze, nie zwrócimy uwagi na odmrożenie, ponieważ pęcherze pojawią się dopiero dużo później, gdy już będziemy w domu.

III stopnia - tu pojawia się martwica powierzchownych warstw skóry. Czucie bólu w tej okolicy jest zniesione. Czyli królik nie będzie wiedział, że jego skóra zamarzła, ponieważ jest w tym momencie niejako “znieczulony”.

IV stopnia - głęboka martwica, zazwyczaj obejmująca całą strukturę anatomiczną np. palec. W tym procesie, dochodzi do autoamputacji martwego odcinka, czyli krótko mówiąc, po jakimś czasie, sczerniały fragment ciała zwierzęcia odpadnie. Martwica ta sięga nawet ścięgien i kości, które na stopach chronione są jedynie przez cieniutką skórę. 

Każdy stopień odmrożenia powinniśmy skonsultować z weterynarzem! Czekając na wizytę możemy jednak podjąć pewne kroki samodzielnie. Przede wszystkim, jak najszybciej wracamy do ciepłego pomieszczenia i staramy się delikatnie podnieść temperaturę zsiniałego miejsca. Musimy robić to bardzo stopniowo, czyli na przykład przyłożyć ręcznik zwilżony ciepłą (ale nie gorącą) wodą. W ten sposób uda nam się usprawnić krążenie krwi i odżywienie komórek skóry. Pamiętajmy również, aby nie rozmasowywać odmrożonych miejsc, ponieważ istnieje ryzyko uszkodzenia tkanek. Jeśli na skórze pojawiają się pęcherze, nie należy ich przekłuwać.

Wspomnijmy tutaj jeszcze też o jednym ważnym elemencie zimowego krajobrazu, którym jest sól rozsypywana po okolicy, w celu przyśpieszenia roztapiania się śniegu.

Kontakt tej soli z łapkami zwierzęcia może prowadzić do wysuszenia skóry i powstawania pododermatitis, czyli bolesnego zapalenia skóry na podeszwach stóp. u królików jest to szczególnie ważne, ponieważ nie mają one opuszek na stopach, tak jak na przykład psy. Jest tam tylko cieniutka warstwa skóry, pod którą biegną naczynia krwionośne i ścięgna. Właściciele psów są świadomi, że po każdym spacerze należy umyć łapki zwierzęcia szamponem z chlorheksydyną i zapewnić nawilżenie skóry. Kto z nas jednak pomyślałby, aby zrobić to samo u naszego królika? Zwierzę pozostawione samo sobie, będzie próbowało oczyścić swoją skórę i futro, co może prowadzić do przypadkowego połknięcia soli drogowej i zatrucia organizmu.

Jak widać jest to bardzo nieprzyjemne i groźne doświadczenie. Zamiast zatem próbować uporać się z konsekwencjami odmrożeń, lepiej jest im zapobiegać.

Podsumujmy sobie myśli z dzisiejszego artykułu. Króliki domowe nie są przystosowane do przebywania na dworze, na śniegu w środku zimy. Ich organizm nie radzi sobie z kompensatą utraty ciepła, a dodatkowo odczuwają one ogromny lęk przed drapieżnikami, otwartymi przestrzeniami i wszystkimi nowymi dźwiękami i zapachami. Nie każdy królik okaże nam swoje niezadowolenie otwarcie. Część z nich będzie wyglądała zupełnie “normalnie” dla niewprawionego oka, wykorzystując strategię obrony polegającą na zastyganiu w miejscu. Ogromnym zagrożeniem są odmrożenia, które często przychodzą po cichu, a ich objawy mogą pojawić się dopiero, gdy będziemy już w domu.Odmrożenia są na tyle niebezpieczne, że mogą prowadzić do utraty fragmentów ciała. Zwłaszcza tych niewielkich jak palce czy brzegi uszu. Uzbrojeni w taką wiedzę, będziemy w stanie podjąć dobrą decyzję o wyborze zabawy dla naszego pupila. Pamiętajmy, że nie wszystko, co sprawia radość nam, będzie radowało naszego pupila. Zwierzak dużo bardziej doceni, zagadkę logiczną, wypełnioną smakołykami lub delikatne głaskanie jego puchatego futerka.

 

Autor:Lek. wet. Marika Chaszczyńska