Kiedy myślimy o zatruciach roślinami, pierwsze zwierzę, które przychodzi nam do głowy, to kot. Jest to oczywiście poparte faktem, że wszędobylskie koty dostaną się na każdy parapet i na każdą szafę, gdzie spokojnie stoją, niczemu nie winne roślinki. Każdy, kto ma gryzonie wie jednak, że są one tak samo wszędobylskie jak koty - nie ma miejsca, na które nie wespną się szczury lub nie doskoczą szynszyle. Nawet jeśli mają ograniczony wybieg, przy użyciu parawanów i innych podobnych struktur, zawsze znajdzie się jeden znudzony rozrabiaka, którego bardziej niż smaczki na macie węchowej, będzie interesował nieznany ląd i nieznane rośliny. Co w takim razie zrobić, jeśli jedno z naszych podopiecznych dostanie się gdzie nie powinno i zje kilka liści naszej rośliny doniczkowej?

W tym artykule opowiemy sobie o tym, które rośliny są trujące dla zwierząt, co zrobić jeśli podejrzewamy, że doszło do zatrucia, jakie objawy wykazują zwierzęta oraz jak im pomóc.

Czy naprawdę muszę się martwić jednym oskubanym liściem?

Tak! Nawet jeśli doszło do obgryzienia kilku listeczków, może zwierzę zdążyło wziąć tylko kilka kęsów, być może nawet nie widzimy że coś się stało, a jedynie ziemia w doniczce jest rozkopana - zawsze musimy założyć, że doszło do zatrucia. Czemu? Z kilku powodów:

Gryzonie i króliki nie potrafią wymiotować - pierwszym odruchem po zjedzeniu czegoś szkodliwego są wymioty. organizm broni się przed dostarczeniem do krwiobiegu toksyn, które mogłyby wyrządzić potężne szkody. Zazwyczaj po wymiotach zaczynamy się czuć lepiej. Niestety! Takiej możliwości nie mają nasze ukochane pupile! Wszystko, co zostało zjedzone idzie dalej do żołądka, przez jelita, aż w końcu toksyny zaczynają oddziaływać na cały organizm.


UWAGA - nawet jeśli zastosujemy te same metody co w przypadku psów, jak na przykład podanie wody utlenionej - nasz gryzoń nie zwymiotuje!!! Nie należy tego robić, bo w ten sposób dostarczamy kolejną toksynę do organizmu, która nie zostanie z niego wydalona, dopóki nie przejdzie przez cały przewód pokarmowy. Gryzonie i zajęczaki mają bardzo umięśniony zwieracz między przełykiem, a żołądkiem i to w tym tkwi przyczyna braku wymiotów.


Małe rozmiary ciała zwierząt - pamiętając, że “dawka czyni truciznę”, a dawka ta jest przeliczana na masę ciała, dojdziemy do wniosku, że dla nas pół kęsa liścia, to zupełnie nic, ale dla na przykład szczura, który waży nawet 150x mniej niż przeciętnej wagi dorosły człowiek, będzie to już dawka śmiertelna. Dlatego tak ogromnie ważne jest reagowanie, nawet jeśli nie widzimy nigdzie obgryzionych liści, ale podejrzewamy, że mogło się to wydarzyć.

Szybki pasaż treści pokarmowej przez układ trawienny - dla porównania: aby jedzenie przeszło przez cały układ pokarmowy królika potrzebne jest od 5 do 20 godzin. Natomiast, aby jedzenie przeszło przez cały przewód pokarmowy człowieka, może minąć nawet 72h (3 dni!). Oznacza to, że toksyny mogą bardzo szybko przedostać się z żołądka do jelita cienkiego, a wtedy na płukanie żołądka u weterynarza będzie już za późno

Szybki metabolizm - gryzonie mają bardzo szybki metabolizm. Oznacza to, że toksyczne substancje przedostają się do krwiobiegu dużo szybciej, niż u innych zwierząt, czy ludzi. a wraz z krwiobiegiem dostaną się one do wątroby i nerek oraz do wszystkich innych komórek w ciele.

Brak okazywania objawów - pamiętajmy również, że gryzonie i zajęczaki, będąc na samym dnie łańcucha pokarmowego wykazują tzw “efekt maski”, polegający na udawaniu, że wszystko jest ok, nawet jeśli zwierzę jest chore. W naturze bowiem, to chore i starsze osobniki będą stanowiły pierwszy cel drapieżników.

Nie każda substancja toksyczna daje natychmiastowy efekt - część toksyn zadziała od razu, w momencie kontaktu ze skórą czy błonami śluzowymi, niektóre jednak zaczynają szkodzić dopiero po upływie kilku godzin. Pamiętajmy zatem, że zwierzę musi być pod stałą kontrolą!

Jakie rośliny są trujące?

Poniższa lista, nie jest kompletną listą roślin trujących lub szkodliwych dla naszych zwierząt domowych. Aby upewnić się, czy możemy mieć w domu dany kwiat, najlepiej aby poszukać jego nazwy i czy może zaszkodzić naszemu zwierzakowi w internecie, gdzie jest wiele dokładnych informacji na ten temat. Jeśli tak jest, najlepiej byłoby darować sobie zakup, lub trzymać kwiaty w zupełnie innym pomieszczeniu, takim, do którego na pewno nie dostaną się wszędobylskie gryzonie:

  • Amarylis
  • Anthurium
  • Difenbachia
  • Dracena
  • Fikus
  • Filodendron
  • Geranium
  • Hiacynty
  • Hortensje
  • Krokusy
  • Lilie
  • Monstera
  • Oleander
  • Pierwiosnek
  • Poinsecja
  • Rododendron
  • Rośliny psiankowate - pomidory, papryka, tytoń
  • Sansewieria
  • Skrzydłokwiat
  • Syngonium

Dlaczego zwierzęta obgryzają rośliny, które są dla nich szkodliwe?

Uważa się przecież, że zwierzęta mają swój instynkt zachowawczy. Wiedzą czego nie jeść i skąd pić czystą wodę - okazuje się jednak, że nie do końca jest to prawda, a zwłaszcza, jeśli chodzi o zwierzęta rozmnażane w niewoli, których behawior modyfikowany jest na potrzeby trzymania ich w warunkach domowych. Są pewne czynniki, które zwiększają ryzyko zatrucia:

Nuda - najczęściej pojawia się ona u zwierząt trzymanych w pojedynkę. Jak wiemy, tylko chomiki, z całej gromady gryzoni są samotnikami. Pozostałe zwierzęta, w tym króliki, potrzebują kompanów, w swoim własnym gatunku. Znudzone zwierzę, ma tendencję do rekompensowania sobie samotności, podgryzaniem i niszczeniem rzeczy w otoczeniu.

Zmiany środowiska - czasami przemeblowanie czy przestawienie rośliny w inne miejsce, może wywołać zaciekawienie warunkami otoczenia i wzmagać chęć poznania świata na nowo, co wiąże się również z podgryzaniem “na spróbowanie” roślin doniczkowych.

Nowa roślina w domu - to oczywiście, wywołuje niesamowite emocje u naszych gryzoni. Korzystają one z nieco innych zmysłów niż my, więc niekoniecznie muszą one widzieć nową doniczkę, ale będą czuć zapach, którego nie znały wcześniej, co będzie przyciągało ich uwagę.

Młody wiek zwierzęcia - maluchy są niestety bardziej narażone na zatrucia, ponieważ nie mają jeszcze dobrze rozwiniętej wiedzy o otoczeniu, są więc skore do próbowania nowych rzeczy.

Jak działają toksyny zawarte w roślinach doniczkowych?

Mamy tutaj dwie główne drogi działania:

Zewnętrzna - polega na wywoływaniu podrażnień na skórze oraz na błonach śluzowych. Głównie wywoływane przez rośliny takie jak monstera, difenbachia, syngonium i wiele innych. Rośliny te bowiem, zawierają malutkie kryształy w formie igieł, które wbijają się w skórę oraz błony śluzowe, na przykład jamy ustnej. Powoduje to swędzenie, pieczenie, opuchliznę, nadmierne ślinienie się, ale w gorszych wypadkach może prowadzić do opuchnięcia gardła, do tego stopnia, że zwierzę może się udusić. Inne rośliny takie jak na przykład poinesencja, czy wilczomlecz, a nawet popularny aloes, wydzielają mleczny lateks który uszkadza skórę, prowadząc do powstawania pęcherzy i wysypki. Jeśli dojdzie do kontaktu z okiem, może pojawić się zapalenie błony śluzowej oraz wrzody rogówki.

Wewnętrzna - związana z dostaniem się części roślin do przewodu pokarmowego. Jak już wspomnieliśmy, nie każda roślina da natychmiastowe, spektakularnie wyglądające objawy zatrucia. Niektóre rośliny, jeśli są regularnie podgryzane w małych ilościach, mogą stopniowo prowadzić do niewydolności nerek, wątroby, serca, czy układu nerwowego. Jakie dokładnie mogą to być konsekwencje?

  • Zapalenie jelit
  • Krwawienie z błon śluzowych do światła jelit
  • Kolki
  • Biegunki
  • Konwulsje
  • Rozpad czerwonych krwinek, prowadzący do anemii
  • Paraliże
  • Arytmia
  • Migotanie przedsionków
  • Halucynacje
  • Śpiączka
  • Śmierć

Pierwsza pomoc

Co możemy zrobić w domu, zanim udamy się do weterynarza? Niestety, na większość toksyn zawartych w roślinach doniczkowych nie ma antidotum - jedyne co możemy zrobić to wspomagać usunięcie i neutralizację toksyn z organizmu, oraz łagodzić objawy zatrucia takie jak problemy z sercem czy ból. Pamiętajmy jednak o naszej własnej ochronie! Najlepiej mieć pod ręką rękawiczki lateksowe, które ochronią naszą skórę przed ewentualnymi podrażnieniami.

Pierwszym krokiem jest sprawdzenie stanu ogólnego zwierzęcia, a przede wszystkim czy ma drożne drogi oddechowe. U gryzonia może to być bardzo ciężkie, ponieważ maluch się wierci. Sam fakt, że zwierzę jest aktywne i próbuje uciekać, nie koniecznie świadczy o tym, że wszystko jest w porządku. Nasz maluch może być po prostu w szoku i amoku spowodowanym bólem, czy pieczeniem. Można próbować przyłożyć łyżkę lub małe lusterko do noska zwierzęcia i patrzeć czy paruje ono na niewielkiej powierzchni, można na siłę otworzyć jamę ustną i postarać się obejrzeć okolicę gardła. Jeśli zwierzę oddycha regularnie, nawet w przyśpieszonym tempie, ale regularnie, nie sinieje, nie mdleje - to najprawdopodobniej drogi oddechowe są drożne.

Kolejnym krokiem jest ocena uszkodzeń - jeśli pyszczek naszego zwierzaka puchnie, jest ciepły w dotyku, zwierzę zaczyna się ślinić - należy przepłukać obficie wodą łapki i okolice pyszczka - uważając aby woda nie dostała się do uszu i noska. Następnie bierzemy strzykawkę wypełnioną chłodną wodą i przepłukujemy jamę ustną, upewniając się, że zwierzę się nie zakrztusi. Można użyć też chusteczek aby wytrzeć drażniącą substancję z powierzchni ciała. Jeśli podrażnienie dotyczy oczu, powinniśmy obficie przepłukać je wodą.

Ponieważ nie jesteśmy w stanie wywołać wymiotów, musimy w pierwszej kolejności zadzwonić do lekarza i jeśli jest możliwość dostać się na wizytę, gdzie weterynarz wykona płukanie żołądka, to powinniśmy jechać od razu. Jeśli natomiast mamy dłuższy dojazd do kliniki, w pierwszej kolejności należy podać węgiel aktywowany w bardzo dużej dawce - 1g na 1kg masy ciała. Tak, aż tyle!! Oznacza to, że jeżeli mamy w domu tabletki o zawartości 150mg, to dla szczura ważącego 500g powinniśmy podać aż 3 tabletki!! Najlepszym rozwiązaniem jest rozgniecenie ich na proszek i rozpuszczenie w wodzie w celu stworzenia zawiesiny. Taką zawiesinę możemy podać doustnie uważając oczywiście na to by zwierzę się nie zakrztusiło i monitorując cały czas jak oddycha. Musimy jednak spojrzeć też na sytuację racjonalnie i zobaczyć jak zwierzę reaguje na podawanie takiej zawiesiny.

Jeśli na wybiegu jest więcej zwierząt, należy je również obejrzeć, pamiętając że część objawów pojawia się dopiero po jakimś czasie. Najlepiej by jedna osoba udała się do weterynarza, a druga pozostała w domu obserwując pozostałe zwierzaki. Jeśli nie ma takiej możliwości, najlepiej zabrać ze sobą wszystkie zwierzaki, w tym tego, wykazującego objawy, w osobnym transporterze.

Co zrobi weterynarz?

W pierwszej kolejności, zwierzę powinno zostać zabrane na szpital, w celu udrożnienia dróg oddechowych, podania tlenu i wykonania wszelkich innych czynności ratujących życie, jak intubacja, czy tracheotomia. Podane zostaną leki antypadaczkowe, regulujące rytm serca, rozszerzające drogi oddechowe, antyhistaminowe - oczywiście, w zależności od wykazywanych objawów. Po zebraniu dokładnego wywiadu, dotyczącego czasu zdarzenia, szybkości pojawiania się objawów, nazwy rośliny, wieku zwierzęcia, wszelkich innych dolegliwości, czy przyjmowanych leków, weterynarz zaleci wykonanie badań dodatkowych i określi, czy zwierzę musi zostać przez noc pod opieką lekarza (dlatego zawsze dobrze jest wiedzieć, gdzie w naszym mieście znajdują się całodobowe kliniki weterynaryjne), czy może wrócić z nami. Dodatkowo, zwierzę dostanie płyny, które wyrównają poziomy elektrolitów w organizmie oraz utraty wody spowodowane, na przykład, biegunką.

Po opanowaniu kryzysu, gdy zwierzę będzie stabilne i gotowe do powrotu do domu nasz lekarz zaleci podawanie leków w domu. Mogą to być leki ochraniające wątrobę, układ pokarmowy, witaminy z grupy B, kwas foliowy, czy inne, odpowiednie do stanu zwierzęcia. Należy przestrzegać wszystkich dat kontroli i wykonać zalecone badania dodatkowe, nawet jeśli naszym zdaniem, ze zwierzęciem jest już wszystko ok.

Niemniej jednak, czasami nawet szybka reakcja, poprawnie udzielona pierwsza pomoc i błyskawiczna wizyta u weterynarza, nie dadzą rady pomóc naszemu pupilowi. Taka strata jest szczególnie bolesna dla właściciela. Nie należy się jednak poddawać, po powrocie do domu sprawdźmy dokładnie jakie mamy rośliny w domu i czy są one szkodliwe lub trujące. Takie rośliny wynosimy do innego pomieszczenia, na balkon lub do ogrodu. Pamiętajmy też o monitorowaniu zdrowia pozostałych zwierząt w domu.

To już wszystko w tym artykule, który (mam nadzieję) pozwoli uchronić zdrowie Waszych ukochanych pupili!