Temat wydawać by się mogło banalny. Jak to? Jak przechowywać jedzenie? No zwyczajnie przecież? A otóż jest w tym trochę więcej filozofii i kilka dodatkowych zagrożeń, których warto być świadomym. W tym artykule omówimy sobie jakich pasażerów na gapę możemy się spodziewać w przyniesionym do domu jedzonku dla naszych pupili, z jakimi zagrożeniami zdrowotnymi może się to wiązać oraz co zrobić aby uniknąć potencjalnych błędów.

Szybka powtórka składowych diety naszych pupili (proporcje oczywiście są różne u różnych gatunków). Gatunki sianożerne potrzebują odpowiedniej jakości siana, jako absolutną podstawę diety, dodatkowo zioła świeże lub suszone. Nieco wyżej znajdują się warzywa, potem owoce, których podajemy już niewielkie ilości, w celu uniknięcia rewolucji jelitowych. Na samym szczycie piramidy żywieniowej znajduje się granulat. Nieco inaczej prezentuje się to u zwierząt będących ziarnojadami, gdzie podstawę piramidy stanowią karmy komercyjne, zbilansowane z odpowiednich gatunków ziaren i nasion. Wyżej, umiejscawiają się warzywa, następnie- owoce.

Czemu służyć miało to przypomnienie? Uświadomieniu sobie z ilu różnych źródeł musimy skompletować pełnowartościową dietę naszego zwierzaka. Każde z tych źródeł jest swego rodzaju potencjalnym rezerwuarem toksyn i patogenów. Dlatego istotne jest zagłębienie się w ten temat. Omówimy sobie teraz główne kategorie zagrożeń.

Zagrożenia biologiczne

Do wyboru mamy różne źródła i opakowania zawierające, różne objętości pokarmu. Właściciele, zwłaszcza tacy, którzy mają stada złożone z większej ilości osobników, często decydują się na zakup hurtowych ilości jedzenia lub sianka od okolicznych rolników. Właściciele kierują się myśleniem - kupić raz zapas i mieć z głowy. Dlaczego jednak kupowanie większych ilości pożywienia z szemranych źródeł może okazać się zgubne w skutkach?

Oczywiście nie każdy, w bloku, na ósmym piętrze spotkał się z problemem z myszami, ale nie należy to do najrzadszych wyjątków, tym bardziej, że czasami siano przechowywane bywa, nieszczęśliwie, w piwnicy lub pokojach służących jako magazyn, spiżarnia lub garaż, jeśli ktoś ma dom jednorodzinny. Myszy, czy szczury dostają się do takiego spichlerza i rozpoczynają podskubywanie naszego zapasu. Ponieważ jest to łatwe źródło pożywienia, pozostają one blisko tego miejsca. Kto ma w domu myszy lub szczury, wie, że są to zwierzęta, które bobkują jak karabin maszynowy, a bobki pozostają w sianku. Co może przenieść się z odchodami gryzoni? Cała masa pasożytów przewodu pokarmowego - zaliczamy tu owsiki, tasiemce karłowate, kokcydia, giardie… - część z nich jest nie tylko zagrożeniem dla naszego pupila, ale również dla nas. Najgroźniejszą zoonozą, czyli chorobą rozprzestrzeniającą się ze zwierzęcia na człowieka, będzie w tym przypadku Giardioza, spowodowana przez pierwotniaka Giardia intestinalis.

Niekoniecznie zauważymy w sianku całe bobki, mogą one znajdować się w dolnych partiach lub ulec rozkruszeniu po wyschnięciu. Cysty giardii mogą w środowisku przeżyć bardzo długo, mimo że formy dorosłe umierają szybko po wydaleniu wraz z kałem. Co więcej - nie zawsze nasz zwierzak będzie pokazywał objawy infestacji pasożytami. Bardzo często są to znaleziska przypadkowe, w trakcie rutynowego badania kału u weterynarza lub podczas diagnozy innych chorób. Część z nich jest trudniejsza i bardziej kosztowna, niż prosta flotacja, w zaufanym gabinecie. Większość klinik odsyła do laboratorium zewnętrznego próbki kału, z trzech kolejnych dni, w celu wykonania trzech osobnych próbek, w przypadku podejrzenia giardiozy. Jak można się spodziewać, nie dość że płacimy za trzykrotne badanie, to dochodzi jeszcze cena badania w laboratorium zewnętrznym.

Gryzonie jednak nie tylko pozostawiają swoje odchody. Znaczą również teren moczem lub zwyczajnie wybierają sobie jakieś miejsce na kuwetę. Z moczem gryzoni i innych dzikich zwierząt przenosić się może bardzo groźny pasożyt - Encephalitozoon cuniculi, który daje objawy nerwowe (bądź też żadnych w ogóle) u królików, ale dla świnki morskiej lub koszatniczki może skończyć się nagłą śmiercią.

Buszujące w sianie gryzonie pozostawiają po sobie oczywiście również futro oraz elementy naskórka, a razem z nim mogą zostawić swoich pasażerów na gapę - mowa tutaj o pasożytach zewnętrznych. Nie wszystkie z nich, muszą obligatoryjnie przebywać na żywicielu żeby przeżyć. Do tego grona należą świerzbowiec lub nużeniec. Są jednak takie, które mają cykl życiowy, odbywający się tylko częściowo na zwierzęciu, potem schodzą z niego i reszta cyklu odbywa się poza nim, w kącie i kurzu. Do takich należą pchły, których jedynie postać dorosła, żywi się krwią zwierzęcia, a larwa rozwija się poza nim. Może ona zostać w jako takim uśpieniu przez nawet pół roku.

Kolejnym z bardzo niebezpiecznych czynników są grzyby i pleśnie.

Ulubionym ich środowiskiem jest środowisko wilgotne. Może rozpocząć się od moczu wspomnianych wcześniej gryzoni, ale może też być spowodowane chłodniejszym dniem, większą wilgotnością piwnicy lub naszego pokoju. Nie tylko sam organizm stanowi dla nas jednak niebezpieczeństwo, ale również to co produkuje - a chodzi tu o mykotoksyny. Co więcej, nawet jeśli środowisko ulegnie zmianie, wilgotność zmniejszy się i cała woda odparuje, a organizmy zginą. Toksyny dalej pozostaną w środowisku i dalej będą miały możliwość regularnego podtruwania, naszego nic nie podejrzewającego pupila. Mykotoksyny mają całą gamę objawów, które mogą wywoływać, od problemów żołądkowych przez choroby wątroby, aż do rozrostu nowotworów. Jeśli natomiast chodzi o pleśnie, często popełnianym błędem jest usunięcie tylko tego jednego kawałka, gdzie akurat porosła kolorowa pleśń i podaniu do jedzenia reszty. Jest to mylące przekonanie. Jeśli widzimy pleśń, na choćby najmniejszym fragmencie jedzenia, oznacza to, że całość jest do wyrzucenia, ponieważ całość jest już pokonana przez rozrastającą się grzybnię. Warto tu wspomnieć, że nie zawsze zatrucia pleśniami czy mykotoksynami dają ostre, natychmiastowe objawy. Często organizm na początku radzi sobie dobrze z kompensacją uszkodzeń i dopiero kumulacja szkodliwych produktów, prowadzi do takiego uszkodzenia narządu, że będzie ona widoczna w formie objawów klinicznych. Najbardziej narażone są na to zwierzęta, żyjące dłużej - na przykład szynszyle, które osiągają nawet do dwudziestu lat życia.

Z ważniejszych zagrożeń pozostały nam jeszcze do omówienia bakterie środowiskowe - nie bez powodu producenci żywności przeznaczonej dla ludzi, tak pedantycznie podchodzą do czystości na halach produkcyjnych. Każdy zakład, rzeźnia, czy przetwórstwo kieruje się zasadami higieny, która ma chronić życie konsumenta. Takie miejsca są regularnie kontrolowane i z wielu powierzchni pobierane są próbki, które wskażą czy linia produkcyjna jest na pewno odpowiednio higienicznym miejscem. O ile jednak zanim nasz ser trafi na stół, będziemy mieli pewność, że nie zawiera listeri, o tyle sianko kupione u Pana Zdzisia, sąsiada babci, takich testów posiadać nie musi.

Powiedzmy sobie jeszcze o jednym czynniku, który być może sam w sobie niekoniecznie jest chorobotwórczy dla naszych zwierząt, ale na pewno stanowić będzie problem dla nas. Wraz z opakowaniem karmy lub sianka, możemy sobie sprowadzić do domu różnego rodzaju owady, które niezauważone, mogą wypełznąć z worka i wyrządzić nam trochę krzywd w domostwie - mogą to być na przykład bardzo dobrze znane mole spożywcze.

Przejdziemy teraz do kolejnej kategorii zagrożeń

Zagrożenia fizyczne

Chodzi o różnego rodzaju ciała obce. Być może, jeśli należycie do grup tematycznych, poświęconych naszym małym zwierzętom, zdarzyło Wam się zobaczyć post ze zdjęciem worka karmy i zabłąkaną śrubką lub papierosem. Tego typu sytuacje są absolutnie niedopuszczalne w produkcji pokarmu dla ludzi, a mimo to zdarzają się i tak, i tak. Co w tym więc dziwnego, że możemy znaleźć je również w workach z karmą naszych pupili Jeśli są to przedmioty duże, metalowe, mogą nie zostać zjedzone przez naszego pupila. Nie każdy zwierzak jest jednak na tyle mądry i czasami ciało obce może zostać połknięte i wyrządzić spore krzywdy, raniąc przewód pokarmowy lub doprowadzając do zaczopowania się treści pokarmowej co może skutkować koniecznością zabiegu.

Jeśli w naszej partii karmy znajdziemy przedmiot, który nie powinien się tam znajdować, należy wysłać zgłoszenie do producenta, ponieważ będzie on mógł wtedy wycofać felerną partię ze sprzedaży, co może uratować kilka malutkich żyć.

Jako zagrożenia fizyczne umieścimy również alergeny, takie jak pył czy kurz, które mogą wywoływać podrażnienie dróg oddechowych u naszych pupili i objawiać się intensywnym kichaniem, łzotokiem lub wydzieliną z nosa.

Trzeci rodzaj zagrożeń to…

Zagrożenia chemiczne

Wielu ludzi, w dobrej wierze, wychodzi przed blok i zbiera wszelkiego rodzaju rośliny z trawniczka, umiejscowionego kawałek od głośnego skrzyżowania. Metale ciężkie, trutki na ślimaki, trutki na szczury to tylko kilka z zagrożeń, z którymi możemy spotkać się w takich świeżo zebranych ziołach. Do tego dochodzi również czynnik ludzki, czyli możliwość zebrania roślin trujących, które mogą uszkodzić wątrobę, nerki lub serce u naszego pupila. Większe plantacje lub nieumyte warzywa czy owoce mogą być pryskane pestycydami lub zawierać nawozy sztuczne.

Brzmi to jak z koszmaru, jeśli zbierzemy wszystkie te zagrożenia i zsumujemy je obok siebie w jednym artykule. Na szczęście im więcej wiemy, tym lepiej jesteśmy w stanie radzić sobie z tego typu sytuacjami i ochronić nasze maluszki przed męczącą biegunką lub nawet utratą życia.

Podsumujmy sobie co możemy zrobić aby ograniczyć ryzyko wystąpienia schorzeń wywołanych przez źle wybraną, produkowaną lub przechowywaną żywność

  • Kupujmy mniejsze porcje pokarmu, a otwarty zapas przechowujemy w suchym, chłodnym i czystym miejscu, najlepiej w szczelnie zamkniętym opakowaniu!
  • Przed otworzeniem paczki karmy, siana lub ziół warto przetrzymać je przez minimum dobę w zamrażarce, tak, aby nie przetrwali żadni pasażerowie na gapę!
  • Kupujmy jedzenie tylko z pewnych źródeł, od sprawdzonych producentów!
  • Zafundujmy naszemu zwierzakowi badanie kału w kierunku pasożytów wewnętrznych, przynajmniej raz w roku, po sezonie zielonkowym, w okolicach jesieni!
  • Zawsze dokładnie obejrzyjmy podawane zwierzęciu jedzenie - będziemy wtedy w stanie wyłapać wzrokiem możliwe ciała obce lub jakiekolwiek zmiany w wyglądzie zapachu lub strukturze jedzenia!
  • Jedzenie powinno być podawane w czystych miseczkach, a sianko tylko w paśniku, nigdy jako podłoże w klatce!

Mam nadzieje, że po zapoznaniu się z tym tekstem, rozjaśniło wam się w głowach, drodzy czytelnicy, jakie zagrożenia mogą nas spotkać ze strony źle przechowywanego jedzenia, jakie mogą być tego skutki i co zrobić aby uniknąć najczęściej popełnianych błędów!