Kiedy myślimy o cukrzycy, rozważamy ją jako chorobę występującą u ludzi. Niewielu właścicieli spotkało się z tą chorobą u swojego psa i kota, a jeśli chodzi o inne zwierzęta, jest to już w ogóle nie do pomyślenia. Zadziwiający jest wobec tego fakt, że koszatniczki mają predyspozycję do zachorowań na cukrzycę. Jak jednak może rozpoznać to właściciel? W jaki sposób możemy to leczyć, jeśli w ogóle? Czy koszatniczkom podaje się insulinę? Oraz oczywiście, jakie konsekwencje przynosi to dla zwierzęcia? Na wszystkie te pytania odpowiemy sobie w dzisiejszym artykule, który ma na celu pomóc nie tylko nowym właścicielom lub tym którzy rozważają opiekę nad koszatniczkami, ale również tym opiekunom, którzy od lat hodują koszatniczki. Zaczynajmy!

Trochę biologicznego bełkotu

Być może pamiętamy ze szkoły średniej, studiów lub własnego doświadczenia (niefortunnie), czym dokładnie jest cukrzyca i w jaki sposób się rozwija. Przypomnijmy sobie jednak podstawowy podział, tak abyśmy wszyscy byli zaznajomieni z tematem. Najprostsza definicja cukrzycy to zwiększone stężenie glukozy we krwi (ale uwaga!), na czczo. Wiemy przecież, że po każdym posiłku, z którym dostarczamy sobie węglowodanów, stężenie glukozy wzrasta na jakiś czas. Nie pozostaje ona jednak we krwiobiegu na zawsze, ale jest transportowana i magazynowana, do momentu, gdy będziemy jej potrzebować. Na przykład w czasie głodu lub wysiłku fizycznego. Ten proces regulowany jest, dobrze nam znaną, insuliną, czyli hormonem wytwarzanym przez jeden z naszych organów - trzustkę. Wiedząc to, możemy skonstruować trochę bardziej skomplikowaną definicję cukrzycy, która przedstawia ją jako chorobę metaboliczną organizmu, polegającą na zaburzonym wydzielaniu lub działaniu insuliny.

Czemu tak się dzieje? Mamy dwa wytłumaczenia i wobec tego dzielimy cukrzycę na dwa typy:

  • Cukrzyca typu I - polega na tym, że zniszczeniu ulegają komórki trzustki, które produkują nam insulinę. Jeśli zniszczeniu ulegnie fabryka, to nie jest wytwarzany produkt, tak nam przecież potrzebny, do obniżenia poziomu glukozy we krwi. Ten rodzaj cukrzycy rozwija się z nie do końca wyjaśnionych przyczyn. Ma podłoże genetyczne i polega na tym, że nasz (lub zwierzęcy) organizm popełnia błąd i zaczyna atakować własne tkanki i organy - właśnie wspomnianą przez nas trzustkę. Niszczy ją kroczek po kroczku. Tak jakby niszczył fabrykę, odejmując po kolei cegiełkę po cegiełce, aż fabtyka przestaje działać.
  • Cukrzyca typu II - polega na tym, że fabryka, w której produkujemy insulinę, zaczyna działać nie tak jak powinna - wytwarza konieczny dla nas produkt, ale czeka zbyt długo, by wysłać go do czekającego z niecierpliwością klienta. Inna przyczyna leży w tym, że do organizmu dostarczane jest zbyt dużo cukrów (węglowodanów) i pracownicy fabryki muszą pracować codziennie na dwie zmiany, aż w końcu nie mają siły i padają z wyczerpania, a produkt wytwarzany jest przez to w niewystarczającej ilości. Czyli jednym z powodów powstawania tej cukrzycy, jest dostarczanie zbyt dużej ilości cukrów z dietą.

Konkretne przyczyny cukrzycy u koszatniczek

Wiemy już, czym ogólnie jest cukrzyca i jak może powstawać. Przyjrzyjmy się teraz zatem, naszemu konkretnemu zwierzęcemu przykładowi, czyli koszatniczce. Co sprawia, że to właśnie ona spośród wszystkich gryzoni, jest tak podatna na tą chorobę?

Ponieważ w naturze, zwierzę to występuje w środowisku gorącym, półpustynnym, to nie ma dostępu do wielu owoców (źródła cukrów takich jak glukoza i fruktoza), ale zamiast tego, podstawę diety stanowi sianko. Po co więc organizm tego zwierzęcia miałby tracić cenną energię na produkcję dużej ilości insuliny, jeśli zwyczajnie nie ma takiej potrzeby? W wielu badaniach naukowych zastanawiano się nad funkcją trzustki u koszatniczek i przyczynami wystąpienia cukrzycy. Badania te udowodniły, że trzustka koszatniczek, produkuje niewielkie ilości insuliny, a dodatkowo insulina ta jest zbudowana zupełnie inaczej niż wygląda to u innych ssaków. Szacuje się, że ta insulina koszatniczka, ma aktywność 10x lub nawet 100x mniejszą (!) niż u innych ssaków.

W większości przypadków, koszatniczki funkcjonują fantastycznie w swoim naturalnym środowisku, a produkcja i aktywność insuliny, jest wystarczająca dla ich organizmu. Jeśli jednak weźmiemy takie zwierzę i zaczniemy hodować je jako pupila, a nasza miłość przejawiać się będzie w podawaniu słodkich przysmaków, to zwierzę nie poradzi sobie z nadmiarem cukru w organizmie. Pamiętajmy, że węglowodany dostarczane są nie tylko z owocami, ale również z ziarnami zbóż oraz w kolorowych ciasteczkach i kolbach, które możemy kupić w sklepach zoologicznych. Co więcej, wiele marek wprowadza konsumentów w błąd, umieszczając na opakowaniu tej lub innej karmy, czy smakołyku, zdjęcie zadowolonej koszatniczki, sugerując, że jest to produkt dobry dla naszego pupila. Jest to jednak pułapka.

Najlepsza miłość jaką możemy okazać zwierzęciu to dokładne pozyskiwanie wiedzy o wymaganiach gatunku, w tym o diecie, a także dokładne czytanie składów produktów, zanim podamy je pupilom.

Objawy cukrzycy u koszatniczek

Podwyższony poziom cukru we krwi, trwający dłuższy okres czasu, będzie prowadził do wielu objawów, z różnych narządów i miejsc organizmu. Natomiast objawy te mogą być niesamowicie zróżnicowane, zależne od tego, co jest główną przyczyną cukrzycy. Mogą one być tak różne, jak otyłość lub anoreksja u zwierzęcia. Do pozostałych objawów należą jednak:

  • zwiększone pragnienie
  • zwiększona produkcja moczu
  • zaburzenia jelitowe
  • zaćma
  • stłuszczenie wątroby

Część z tych objawów może być ciężka do zaobserwowania, z tej prostej przyczyny, że koszatniczki to zwierzęta stadne. Skąd mamy zatem wiedzieć, czy więcej wody wypił zwierzak A czy B? Albo jak określić, że koszatniczka więcej siusia, jeśli wszystko wchłania się do żwirku tak czy siak? Oczywiście, zaćmę będziemy w stanie zidentyfikować, ale nie chcielibyśmy doprowadzić do sytuacji, w której choroba jest już tak zaawansowana. Często jedynym rozwiązaniem, jest regularne kontrolowanie stanu zwierzęcia na wizytach przeglądowych, u naszego weterynarza, który zna się na leczeniu gryzoni. Przy odrobinie regularności i wykonywaniu niezbędnych badań, lekarz będzie w stanie zobaczyć zwiększone stężenie glukozy we krwi, zwiększone stężenie cholesterolu oraz obecność glukozy w moczu. Mimo, że nie uda nam się zebrać moczu do pojemniczka, tak jak przy psie, lub zebrać z kuwety jak przy kocie - mocz daje się badać innymi metodami. Zestresowane zwierzę, często oddaje mocz na blat stołu w gabinecie weterynaryjnym. Mocz można pobrać również bezpośrednio z pęcherza moczowego. A jeśli chodzi o badania krwi, to mimo, że stwarzają one pewne wyzwanie, coraz więcej lekarzy zyskuje wprawę, w uzyskiwaniu dostępu do tych malutkich żyłek. Nowe sprzęty i metody badania, wymagają naprawdę znikomych ilości krwi pobranej od zwierzęcia. Jedyną przeszkodą, jest nasz własny umysł, który może nam podszeptywać, że małe zwierzę, wymaga małej opieki, albo że jest tanie w utrzymaniu. Niestety nie jest to prawda. Wizyta z koszatniczką, może wynieść nas nawet drożej niż wizyta z psem. A ponieważ, są to zwierzęta z natury, ukrywające wszystkie swoje objawy, to opieka nad nimi wymaga dużej spostrzegawczości i szybkiego reagowania na najmniejsze niepokojące nas bodźce.

Leczenie

Niestety, na ten moment, nie ma żadnej propozycji leczenia, która przyniosłaby długoterminowe efekty. Trudności wynikają z różnicy w budowie insuliny u koszatniczek, w porównaniu do innych ssaków. Dodatkowo, tak małe zwierzę, które musiałoby być łapane i kilka razy dziennie otrzymywać zastrzyk z insuliny, będzie się tylko dodatkowo stresowało, a jak wiemy, stres powoduje dodatkowy wyrzut glukozy do krwiobiegu, w którym i tak jest już jej zbyt dużo. Możemy mieć w zapasie insulinę, tak aby być w stanie uporać się z kryzysem, jeśli hiperglikemia zagrozi życiu zwierzęcia, ale tak naprawdę, jedyne co możemy zrobić, to zmienić dietę naszego zwierzaka, na odpowiednią dla jego gatunku - oznacza to dostęp do włókna i cukrów złożonych jak celuloza, zamiast tych łatwo dostępnych z owoców, jak glukoza i fruktoza.

Warto pamiętać też, że niektóre rośliny mają szczególnie korzystne zdolności do poprawy metabolizmu cukru i są wskazane w wypadku cukrzycy. Do takich roślin, które na pewno zasmakują koszatniczce możemy zaliczyć mniszek lekarski, szałwię lekarską, pokrzywę, liście poziomki, liście morwy. W zależności od rodzaju rośliny, możemy stać się kreatywni i oferować zwierzęciu różnorodny pokarm - korzenie i bulwy, liście, kwiaty… Możemy przedstawiać je w formie świeżej, suszonej lub naparów. Matka natura zadba o swoje dzieci, dlatego warto przyjrzeć się nieco tym roślinom i ich właściwościom.

Należy również zachęcać zwierzę do ruchu. To możemy zrobić poprzez organizowanie ciekawych wybiegów, zagadek logicznych, tresury, czy wielu, wielu innych aktywności. Koszatniczki to z natury radosne i ciekawskie zwierzęta, które na pewno wykorzystają okazję by pohasać poza klatką.

W przypadku koszatniczki z cukrzycą musimy monitorować też gojenie się ran, które mogą powstać w wyniku walk między osobnikami, albo ze względu na biegunkę i oddawanie dużych ilości moczu. Otyłe zwierzę, może niekoniecznie radzić sobie z higieną własnego ciała, a rany na ciele, odparzenia okolic intymnych lub bolesne zapalenie poduszek stóp, może tylko zniechęcać i tak już chore zwierzę. Warto również monitorować zdrowie przewodu pokarmowego - w przypadku diety bogatej w cukry proste, zmieniamy stosunek dobrych bakterii jelitowych, do tych, które są chorobotwórcze. Jeśli mamy przewagę tych drugich, mogą pojawić się liczne biegunki i problemy trawienne. Rozwiązaniem jest tutaj oczywiście dieta dostosowana do potrzeb gatunku, ale możemy też zapewnić dostęp do probiotyków i prebiotyków, jeśli zauważymy występowanie biegunek, u naszej chorej koszatniczki.

Podsumujmy sobie informację z dzisiejszego artykułu - cukrzyca jest chorobą metaboliczną, która u koszatniczek najczęściej jest wynikiem nieprawidłowej diety. Podwyższony poziom cukru zmienia metabolizm organizmu, prowadząc do wielu smutnych następstw, które mogą obejmować wiele narządów, jak nerki, jelita, a nawet oczy zwierzęcia. Na ten moment nie ma dobrego leczenia cukrzycy, dostosowanego do potrzeb koszatniczek, dlatego tak ważne jest stosowanie zbilansowanej diety oraz regularne wizyty u weterynarza, które pomogą wyłapać podwyższony poziom cukru, na tyle wcześnie, by dało się jeszcze odwrócić procesy chorobotwórcze.

Bibliografia 

  1. Ardiles AO, Ewer J, Acosta ML, Kirkwood A, Martinez AD, Ebensperger LA, Bozinovic F, Lee TM, Palacios AG. Octodon degus (Molina 1782): a model in comparative biology and biomedicine. Cold Spring Harb Protoc. 2013 Apr 1;2013(4):312-8. doi: 10.1101/pdb.emo071357. PMID: 23547147; PMCID: PMC4386868.
  2. Edwards MS. Nutrition and behavior of degus (Octodon degus). Vet Clin North Am Exot Anim Pract. 2009 May;12(2):237-53, viii. doi: 10.1016/j.cvex.2009.01.003. PMID: 19341951.
  3. Jekl V, Hauptman K, Knotek Z. Diseases in pet degus: a retrospective study in 300 animals. J Small Anim Pract. 2011 Feb;52(2):107-12. doi: 10.1111/j.1748-5827.2010.01028.x. PMID: 21265850.
  4. Ferrets, Rabbits, and Rodents, Clinical Medicine and Surgery - James W. Carpenter & Katherine Quesenberry & Christoph Mans & Connie Orcutt