Pssst... z kodem: BLACK24 -15% na produkty marki!
🔥 Sprawdź promocje w dziale WYPRZEDAŻ 🔥

Bałuchy, omyk i słuchy - czyli jak króliki ukrywają choroby. Najczęstsze królicze dolegliwości.

2022-10-27 10:22:00
Bałuchy, omyk i słuchy - czyli jak króliki ukrywają choroby. Najczęstsze królicze dolegliwości.

Każdy właściciel królika wie, że potrafią to być niesamowicie aktywne, kochające i odważne zwierzaki. Wydaje nam się, że znamy naszego pupila, jego mowę ciała, behawior i oczywiście, będziemy w stanie stwierdzić, nie tylko, że maluch jest szczęśliwy, ale również, że jest chory. To błędne myślenie sprawia, że opiekunowie często reagują za późno, a pozornie błahy problem niesie ze sobą niesamowite komplikacje i niebezpieczeństwa dla zwierzaka. Ten artykuł zajmie się najczęstszymi chorobami naszych kicających przyjaciół, opisze po krótce pierwszą pomoc i pozwoli nam zdecydować, kiedy wizyta u naszego zaufanego weterynarza będzie konieczna. Zapraszamy do lektury!

Czemu tak trudno jest stwierdzić, że naszemu królikowi zaczyna się coś dziać?

W naturze, zajęczaki i gryzonie są na samym dnie łańcucha pokarmowego. żywią się roślinnością, częściami zielonymi roślin i to stąd pobierają całość energii i składników budulcowych oraz mineralnych. Nie wadzą nikomu i nie stanowią zagrożenia dla innych zwierząt. Same jednak są celem dla drapieżników. Celem mięsożercy jest złapać coś do jedzenia, dla siebie i swoich młodych, ale jednocześnie, nie tracąc zbyt dużo energii na niepotrzebne pościgi. Dlatego łupem padają osobniki najmłodsze, starsze oraz… i tu jest pies pogrzebany…chore lub osłabione. Trwający wyścig zbrojeń, pozwolił przedstawicielom zajęczaków dostrzec ten schemat i wiedzą one, że nie należy pod żadnym pozorem pokazywać objawów słabości lub bólu, więc udają, do oporu, że wszystko jest z nimi dobrze. Mimo procesu udomowienia, króliki, to wciąż jednak nie tak wierni i przywiązani towarzysze jak psy. Czworołapy mają serię zachowań, które pozwalają właścicielowi dostrzec problem - apatia, brak radosnego witania nas w drzwiach, smutne popiskiwanie, wodzenie za nami szczenięcymi oczkami. Tego królik nie zrobi. Objawy są dużo, dużo subtelniejsze. Ale bez obaw, doedukowany i spostrzegawczy właściciel, będzie w stanie dojrzeć problem na samym początku i zapobiec konsekwencjom zaniedbania. Także przejdziemy teraz do rzeczy!

Zaczniemy od najczęstszych przyczyn konsultacji w gabinecie weterynaryjnym czyli od… chorób przewodu pokarmowego.

Spowolnienie perystaltyki - czyli dlaczego mój królik nie chce jeść

Nie brzmi strasznie, prawda? Wszak i nam zdaża się trawić wolniej lub szybciej, ale jakoś nie biegniemy z tym od razu do lekarza. Czemu może to być groźne w przypadku królika? Ponieważ stanowi zagrożenie życia. Króliki, jako ofiary, stresują się niezwykle szybko i wszystkim w otoczeniu. Przemeblowanie? Nowi ludzie? Nowe zwierzęta? Dziecko? Transport? Inny opiekun? Zła dieta? Zmiana diety? Brak wybiegów? Stres, stres i jeszcze raz stres. Oczywiście, mogą też być to bardziej skomplikowane przyczyny jak choroby zębów, choroby płuc, nowotwory… Ale nie o tym tutaj. Nas interesuje, to z pozoru proste i częste schorzenie, związane z zastojem treści przewodu pokarmowego. Utrata apetytu u królika nie jest nagła. Dziecko powie “Mamo boli mnie brzuszek i nie chce jeść dzisiaj kolacji”, u królika rozwija się to w przebiegu 2-7 dni. Każdego dnia, troszkę mniej jedzenia, troszkę mniej wody. Właściwie łatwo nie zauważyć, że coś się zmienia. Po 7 dniach, kiedy królik odmawia przyjmowania pokarmu, leczenie jest już praktycznie bezcelowe.

Króliki podchodzą do paśnika około 30 razy dziennie! Jedzą niskoenergetyczny pokarm, sianko, zioła. Żołądek królika zawsze musi być wypełniony. Właściciel powinien się zgłosić do weterynarza jeśli królik ma gorszy apetyt od jedynie 12h! Już wtedy jest to zagrożenie dla zwierzęcia. Królik, który nie je od 2 dni, powinien zostać zatrzymany na hospitalizacji, z wlewami dożylnymi, przymusowym dokarmianiem i szeroką diagnostyką! Człowiek, który gorzej się czuje i nie zje nic w ciągu dnia, nawet tego nie odczuje. Może będzie więcej spał, ale to tyle. Królik w podobnej sytuacji dostanie leki przeciwbólowe, leki przyspieszające perystaltykę, osłonowe na żołądek, zmniejszające kwasowość żołądka, osłonowe na wątrobę, antybiotyk…

Zwracam na to taką uwagę, bo z doświadczenia wiem i widzę kiedy na wizycie pojawiają się właściciele - "Ma biegunkę od dwóch tygodni", "Nic nie je w sumie nie wiem od kiedy, ale na pewno z tydzień będzie", "To jest królik dziecka, ja tam nie wiem za bardzo co się z nim dzieje, ale jakiś taki smutny jest". Po tych słowach prezentowany jest apatyczny zwierzak, z żebrami na wierzchu i zaschniętą biegunką na futerku, któremu jest już wszystko jedno co się z nim stanie.

A co tak właściwie dzieje się w organizmie królika który ma osłabiony apetyt lub nic nie je?

  1. Spowolniona perystaltyka sprawia, że treść przewodu pokarmowego nie przesuwa się dalej, zostaje z niej odciągnięta maksymalna ilość wody, pozostawiając suchą, zaschniętą grudę w żołądku lub jelitach, która może prowadzić do zaczopowania przewodu pokarmowego zupełnie. Jak korek włożony do wanny.
  2. Paradoksalnie królik, który nie je, przestaje również pić, co tylko pogłębia wyżej opisany stan.
  3. Zastój treści powoduje ból. Ból powoduje apatię, zgrzytanie zębami, kurczenie się, agresję i niestety… dalszy brak apetytu…
  4. Brak apetytu powoduje mobilizację wszelkich dostępnych w ciele zasobów. Czyli tłuszczy, które dostają się do wątroby i powodują stłuszczenie wątroby. Rozwija się ono już 2 dnia upośledzonego apetytu. Taka wątroba powiększa się, aż w końcu może pęknąć - co prowadzi do śmierci zwierzęcia.
  5. Rozwija się tzw. dysbioza jelit, czyli patologiczny rozrost naturalnej flory bakteryjnej, która może przenikać do krwi, lub wysyłać tam swoje toksyny i uboczne produkty przemiany materii, które zatruwają organizm, wraz z krwiobiegiem, dochodząc do każdego miejsca w ciele królika.

Pamiętacie jeszcze, że zaczynaliśmy od osłabionego apetytu?

Co więc może, a nawet musi, zrobić opiekun zwierzęcia?

Nie czekamy 12h! Jeśli królik nie je, rozpoczynamy dokarmianie karmami ratunkowymi dla zwierząt roślinożernych, najszybciej jak tylko się da. Taką karmę powinniśmy mieć od razu w domu, gotową na takie wypadki. Dr Ziętek lub Dr Rodents mają linię bardzo pomocnych karm ratunkowych dla różnych gatunków zwierząt egzotycznych. Często można je kupić w zwykłym sklepie zoologicznym lub w gabinecie weterynaryjnym. Jest to proszek, który rozrabia się w wodzie i podaje strzykawką do pyszczka. Króliki bardzo dobrze tolerują takie karmienie, ale jeśli zwierzę marudzi - dokarmiamy je na siłę - zawijamy królika w tortillę z kocyka, wsuwamy strzykawkę w diastemę, czyli przerwę w uzębieniu (za siekaczami, a przed trzonowcami) i delikatnie naciskamy tłok, pozwalając zwierzęciu połykać podawaną papkę. Musimy również zadbać o nawodnienie. Sama karma ratunkowa już ma na celu dostarczyć, nie tylko substancje odżywcze, ale również nawodnić treść żołądka.

Kolejnym krokiem jest telefon do weterynarza - opisujemy od jakiego czasu zwierzę nie je, czy były jakiekolwiek zmiany w otoczeniu, co zrobiliśmy do tej pory, jak wygląda kał, mocz (jeśli cokolwiek nas zaniepokoi, robimy zdjęcia - weterynarzowi widok taki nie jest obcy, a powie mu więcej niż nasze nawet najdokładniejsze opisy). Większość klinik przyjmujących zwierzęta egzotyczne, ma odpowiednio wyedukowany personel, który jeśli słyszy, że królik nie je od 12h umawia wizytę na pierwszy dostępny termin!

Przyczyn osłabionego apetytu jest mnóstwo i może być konieczne rozszerzenie diagnostyki o badania krwi, radiologię, USG, badanie kału, badanie moczu, osłuchiwanie klatki piersiowej. To, że królik jest mały, nie znaczy, że jest tani. A ponieważ świetnie ukrywa swoje objawy, również weterynarz potrzebuje dodatkowych narzędzi diagnostycznych, przed wdrożeniem leczenia.

Omówiliśmy jeden z najgroźniejszych króliczych stanów, teraz zastanowimy się co z medycznego punktu widzenia może do niego doprowadzić.

Choroby układu oddechowego

Zacznijmy od rozwiania pewnych wątpliwości.

Nie należy mylić królika, z radośnie ziajającym psem. Króliki oddychają, wyłącznie, przez nos. Jeśli królik zaczyna otwierać pyszczek, w celu pobrania powietrza, jest to bardzo zły znak zaawansowanej choroby górnych dróg oddechowych, czyli króliczego nosa. Wszelkie oznaki kichania, gruchania, wydzieliny z nosa, zaczerwienia spojówek - choćby w bardzo niewielkim stopniu, trzeba konsultować z lekarzem. Tak jak i my, króliki mogą mieć różnego rodzaju alergie czy zapalenie błony śluzowej nosa, zapalenie oskrzeli, zapalenie płuc. I wymaga to stanowczego leczenia. Czemu? Ponieważ stany zapalne uwielbiają roznosić się na sąsiadujące obszary i katar, który mogliśmy wyleczyć w ciągu 5 dni terapii lekiem przeciwzapalnym, zamieni się w terapię sięgającą 3 miesięcy skierowaną na przewlekłe zapalenie płuc… Nic przyjemnego dla królika, ani dla nas, gdy trzeba 3 razy dziennie podawać leki i robić nebulizacje czy inhalacje.

Choroby zębów

Króliki należą do zwierząt, którym stale rosną zęby. Nie wszyscy wiedzą jednak, że rosną nie tylko siekacze, ale również zęby policzkowe. Zła dieta, nastawiona głównie na karmy komercyjne, zamiast sianka i ziół, prowadzi do przerostu lub nieprawidłowego ścierania się wszystkich zębów. Jeśli zauważymy, że zęby przednie naszego pupila, rosną krzywo, problem leży także w zębach policzkowych i jednorazowa korekcja siekaczy, nie rozwiąże problemu, a tylko ukryje postępującą chorobę zębów.

Na urodziny naszego kicka zamiast tortu z marchewki, sprawmy mu przegląd stomatologiczny u lekarza i konieczne korekcje.

Choroby skóry

Najczęstszym problemem, z którym po cichu borykają się króliki, jest pododermatitis, czyli bolesne zapalenie podeszwy stóp. Królik nie mają opuszek na palcach i stopie, tak jak mają je koty, czy psy. Ich stópki narażone są na większy nacisk, bez żadnej amortyzacji. Ale mało kto, zerka na podwozie królika.

Zaczyna się delikatnie, od wyłysień, zaczerwienionej skóry, po pewnym czasie dochodzi łuszczenie i tu powinniśmy wkroczyć z leczeniem u weterynarza. Jako opiekun powinniśmy reagować już na oznaki wyłysień i zastanowić się, czy nasze zwierzę ma odpowiednie podłoże, dużo ruchu, czy nie jest otyłe - i skorygować wszelkie niedociągnięcia. Sami możemy śmiało smarować takie stopki kremami z witaminą A lub E lub chociażby zwykłą wazeliną.

Jeśli jednak przeoczymy ten moment, na stopkach pojawią się odciski, następnie wrzody, opuchlizna, niechęć do poruszania się, stopniowo stan zapalny obejmuje tkanki miękkie, kości stóp, a potem staw. U mocno zaniedbanych zwierząt w ostatnim etapie rozwoju pododermatitis zalecana jest amputacja kończyny. We wcześniejszych etapach wystarczą leki miejscowe, opatrunki, antybiotyki i zmiana warunków środowiska.

Od razu widać co jest lepszym rozwiązaniem.

Inne choroby skóry obejmują pasożyty zewnętrzne, grzybice, alergie lub upośledzenia odporności. Każda oznaka wyłysień, łuszczenia, zaczerwienienia, świądu lub nawet wizualnie widocznych pasażerów na gapę, paradujących między włoskami - jest wskazaniem do wizyty u weterynarza. Im szybciej się zgłosimy, tym mniej leków jest potrzebne, tym większa ulga dla naszego zwierzęcia. Stany bakteryjne czy grzybicze, lubią rozwijać się wtórnie, na przykład w ranach spowodowanych świądem od pasożytów. Wtedy zamiast jednego problemu leczymy 2 lub nawet 3.

Żeby tego uniknąć, podczas sesji miziania na kolankach, spuśćmy wzrok z telefonu, na naszego uszatka i porozgarniajmy futerko w kilku miejscach, żeby zobaczyć jak wygląda skóra - zaoszczędzi nam to stresu i pieniędzy.

Choroby układu rozrodczego

Wymienię tylko pokrótce kilka schorzeń, które mogą dotknąć niewykastrowane osobniki. Wiemy o zaburzeniach behawioralnych związanych z dominacją, ale czy wiemy o ropomaciczu, cystach na jajnikach, guzach listwy mlecznej, ciąży urojonej lub nowotworach jądra? Są to schorzenia, których można uniknąć lub przynajmniej znacząco ograniczyć ryzyko ich wystąpienia, poddając kastracji nasze zwierzę (we wczesnych latach życia, a konkretnie do ósmego miesiąca życia). Każdy zabieg obciążony jest ryzykiem, jednak tego typu procedury wykonywane są na co dzień w klinikach weterynaryjnych i przeżywalność jest bardzo duża, zwłaszcza jeśli przed zabiegiem skusiliśmy się na badanie krwi.

Operacja samicy w trakcie aktywnego ropomacicza, kiedy jest ona już raczej starsza, niż młodsza, to niestety ogromne ryzyko i opiekun musi być świadomy, że zwierzę może takiej operacji nie przeżyć.

Także nie, samica nie musi mieć choćby jednego miotu i nie, nie pozbawiamy męskości, i godności naszego samczyka.

Kastruj zwierzaka. Obu wam wyjdzie to na zdrowie.

Choroby u królików możemy wymieniać i wymieniać, są na te tematy całe książki, trudno więc, zawrzeć wszystko w jednym artykule. Najważniejsze i najczęstsze kwestie zostały jednak poruszone i mam nadzieje, że każdy opiekun po skończonym artykule podejdzie do śpiącego z wystawionymi pampuchami króliczka, żeby zmacać, obejrzeć i pomyśleć. Trzymam kciuki za każdego króliczego rodzica, nie jest to łatwe zadanie, ale widok wygodnie rozłożonego na naszych kolanach malucha, zawsze wynagrodzi wszelkie wysiłki!

Autor:Lek. wet. Marika Chaszczyńska